akcja performatywna
autorstwa Weroniki Fibich i Partycji Terciak
w ramach projektu:
"Auto-biografia. 45 lat Kany"
Zapisy na adres: roni@kana.art.pl
Interdyscyplinarne działanie zainspirowane zostało znalezionymi przypadkowo na śmietniku starymi zdjęciami, które stały się początkiem opowieści o „cudzym” życiu, ale także wielogłosu historii wywiedzionych z 12 obrazów – zmiennych (uwarunkowanych doświadczeniem, wrażliwością, i czułością oka) percepcji tego, co fragmentaryczne. Zanim spotkałam właściciela zdjęć, z wielkiego kartonu wyciągałam światłoczułą materię, na której zapisywał świat. Z każdą fotografią poznawałam nowe fakty, rozczytywałam zapis migawki. Składałam domniemaną historię. Zanim spotkałam właściciela zdjęć, poznałam jego sposób obserwowania świata. W detalach i portretowych kadrach ujmował swoją codzienność przez dziesiątki lat. Każda narracja jest prawdopodobna. Ciekawość, posiadanie skrawków czyjejś historii, spotkanie z człowiekiem do tej historii przynależącym postawiły nas przed pytaniem: „Jak bardzo «wyrzucone» pozwala być «odnalezionym»?”.„13. klatka” to wielopoziomowe badanie: śladów na znalezionych zdjęciach obecności fotografa, ale także procesów zapamiętywania u widza oraz procesów percepcji i projekcji zaproszonych do projektu osób. Duch fotografa, który organiczną serpentyną zaległ na śniegowej połaci, może być tak naprawdę jedynie cieniem, powidokiem. Może zdjęcie nigdy nie powstało, skoro mężczyzna na nim uwieczniony akcentuje poprzez dumnie noszony na piersi aparat: „to JA jestem tu fotografem”. Czuję jednak bardzo mocno, że aurę dźwiga tu Ona, choć daje Jemu pierwszeństwo i wzrokiem usuwa się w cień, patrzy jednak prosto w jego serce, WYWOŁUJE GO.
akcja performatywna
autorstwa Weroniki Fibich i Partycji Terciak
w ramach projektu:
"Auto-biografia. 45 lat Kany"
Zapisy na adres: roni@kana.art.pl
Interdyscyplinarne działanie zainspirowane zostało znalezionymi przypadkowo na śmietniku starymi zdjęciami, które stały się początkiem opowieści o „cudzym” życiu, ale także wielogłosu historii wywiedzionych z 12 obrazów – zmiennych (uwarunkowanych doświadczeniem, wrażliwością, i czułością oka) percepcji tego, co fragmentaryczne. Zanim spotkałam właściciela zdjęć, z wielkiego kartonu wyciągałam światłoczułą materię, na której zapisywał świat. Z każdą fotografią poznawałam nowe fakty, rozczytywałam zapis migawki. Składałam domniemaną historię. Zanim spotkałam właściciela zdjęć, poznałam jego sposób obserwowania świata. W detalach i portretowych kadrach ujmował swoją codzienność przez dziesiątki lat. Każda narracja jest prawdopodobna. Ciekawość, posiadanie skrawków czyjejś historii, spotkanie z człowiekiem do tej historii przynależącym postawiły nas przed pytaniem: „Jak bardzo «wyrzucone» pozwala być «odnalezionym»?”.„13. klatka” to wielopoziomowe badanie: śladów na znalezionych zdjęciach obecności fotografa, ale także procesów zapamiętywania u widza oraz procesów percepcji i projekcji zaproszonych do projektu osób. Duch fotografa, który organiczną serpentyną zaległ na śniegowej połaci, może być tak naprawdę jedynie cieniem, powidokiem. Może zdjęcie nigdy nie powstało, skoro mężczyzna na nim uwieczniony akcentuje poprzez dumnie noszony na piersi aparat: „to JA jestem tu fotografem”. Czuję jednak bardzo mocno, że aurę dźwiga tu Ona, choć daje Jemu pierwszeństwo i wzrokiem usuwa się w cień, patrzy jednak prosto w jego serce, WYWOŁUJE GO.