Gęstość zaludnienia // SPOIWA KULTURY

Gęstość zaludnienia // SPOIWA KULTURY

DZIEŃ PIERWSZY

23 czerwca, godzina 20.00, „Gęstość zaludnienia” – spektakl Teatru Kana (Szczecin), Gryf Nieruchomości – wejście z Nabrzeża Starówka



Dzień pierwszy (23 czerwca) rozpoczniemy niejako od środka − od momentu, w którym sami obecnie się znajdujemy: własnych czterdziestu lat, połowy czasu, miejsca, w którym spotykają się siła i doświadczenie, ale też świadomość ograniczeń i potrzeba oswojenia tego, o czym już wiemy, że może się wydarzyć. Spektakl „Gęstość zaludnienia” – wpisany w nieoczywistą postindustrialną przestrzeń będzie dla nas rodzajem „odczynienia uroku”, spotkania z „demonami” po to, aby − spoglądając im prosto w oczy − odebrać im destrukcyjną siłę i móc ruszyć dalej.



„Gęstość zaludnienia. Historia wybuchu“
Najnowszy spektakl Teatru Kana jest narracją teatralną o mechanizmach pamięci i stosunku człowieka do przeszłości. Opowiada o katastrofie elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku. Przywołując doświadczenie dramatu tysięcy ludzi opisanych przez noblistkę Swietłanę Aleksijewicz – dramatu, który wydarzył się tuż za wschodnią granicą Polski – spektakl stanowi próbę zrozumienia kondycji człowieka po wybuchu, po wojnie, apokalipsie, katastrofie. Jest próbą odpowiedzi na pytanie: Jak odbudować swoje życie? Jak wyciągnąć pozytywne, konstruktywne wnioski z tragicznego doświadczenia? Sceniczna chóralna opowieść bada kondycję świata i psychiki człowieka po wybuchu, człowieka przygniecionego ciężarem trudnej przeszłości, funkcjonującego w chmurze obrazów i zdań – wspomnień, które przylepiły się do niego w trakcie długiej drogi i które przyniósł ze sobą aż do tutaj, teraz.

na podstawie „Czarnobylskiej modlitwy. Kroniki przyszłości” Swietłany Aleksijewicz, przekład: Jerzy Czech
adaptacja i reżyseria: Krzysztof Popiołek
scenografia: Anna Wołoszczuk
kostiumy: Piotr Popiołek
obsada: Bibianna Chimiak, Karolina Sabat, Dariusz Mikuła, Piotr Starzyński
technika: Piotr Motas, Adam Dzidziszewski, Tomasz Grygier
ilustracja muzyczna: „Midnight With The Stars” (muzyka i słowa: Campbell James, Connelly Reginald, Woods Harry M.), „Awake, Oh Awake My Joel” (muzyka: Hillman Jon), „Iron Sky” (muzyka i słowa: Chaplin Charles, Nelson Dawid John William, Nutini Paolo Giovanni), „Waltz” (muzyka: Ginko Evgeny)
zdjęcia: Bartek Warzecha
premiera: czerwiec 2017
czas trwania: 80 minut

 

Fragmenty recenzji:
Jak teatralnie opracować, zainscenizować, a później mądrze, pięknie, godnie zagrać arcydzieło literatury faktu, porażającą i traumatyczną Czarnobylską modlitwę... białoruskiej noblistki Swietłany Aleksijewicz? (...) Teatr Kana ma na to środki, jego twórcy mają za sobą szereg istotnych scenicznych doświadczeń, które sprzyjają spełnieniu tego marzenia. Czarnobylskie opowieści, starannie ułożone przez reżysera Krzysztofa Popiołka w rwaną, nieregularną narracyjną kompozycję na cztery głosy, wybrzmiewają właśnie tak strasznie i porażająco, jak trzeba, w akompaniamencie różnorodnego muzycznego tła i filmowych obrazów rzucanych na płaszczyzny dwóch ekranów na tylnej ścianie. Ożywczym przerywnikiem dla tego kasandrycznego czterogłosu są powracające natrętnie, kilkakrotnie powtarzane sekwencje frenetycznego, wyczerpującego, niepowstrzymanego tańca, który jest jakby zbawiennym objawem ożywczo-leczniczej pląsawicy przezwyciężającej choćby na moment nieuchronną traumę. (Juliusz Tyszka, „Nietak!t”)
 
(…) ruch pojawia się wtedy, kiedy postacie już mówić nie mogą, tak jakby odkrywały, że nie ma takich słów, którymi można by swoje doświadczenie opisać. Ten szaleńczy, indywidualny taniec jest bardzo fizyczny, wyczerpujący, jakby postacie swoim wycieńczeniem chciały odreagować to, co przywołują słowa. (…) Ten ich zatraceńczy taniec robi naprawdę wstrząsające wrażenie, może dlatego, że potoki słów – mądrych, słusznych, strasznych, które nas zalewają – równocześnie uodparniają nas na to, co przekazują? Aktorzy Kany pokazują desperację i rozpacz ucieleśnioną, może dlatego docierającą do widza w bardziej bezpośredni sposób (…). (Joanna Ostrowska, teatralny.pl)
 
Formalnie to zbiór niezwykle osobistych monologów ofiar Czarnobyla. Świetnie udało się je połączyć w rytmiczną melodię, z przemyślanymi klamrami w postaci gestów czy powtórzeń. Bardzo dobrym pomysłem było wprowadzenie zapętlonej sceny żywiołowego tańca, który nie tylko rytmizował spektakl, ale pełnił także funkcję potrzebnej pauzy, a być może, z uwagi na ciężar opowieści, pewnego katharsis, nie tylko dla postaci, ale i dla widzów. (…) Propozycja młodego reżysera nie powtarza już ogranych scenicznych zabiegów przynależnych do modnego ostatnimi czasy teatru reportażu, lecz przydaje mu nową, świeżą i wyrazistą formę. Spektakl bardzo smutny, ale też mocno oczyszczający (katharsis nie tylko w scenie tańca). (Daniel Źródlewski, „Prestiż”)